Kiedyś wielcy reformatorzy urządzali wiece na ulicach, placach demonstrując swoje poglądy. Byli przeświadczeni jakie hasła są w stanie pociągnąć za sobą masy. Przeważnie były to okresy, kiedy ludziom zaczynał doskwierać kryzys gospodarczy tym samym ludzie w ciemno bez zastanowienia ulegali obietnicom poprawy bytu nie zważając na skutki, a więc opierając się wyłącznie na własnym interesie. Apogeum okresu reformatorów przypada na początek XX wieku. Okres słabości demokracji w Europejskich państwach umożliwił poszczególnym dyktatorom wspiąć się na szczyt władzy. Zazwyczaj ci ludzie posiadali charyzmę, ich krzyk budził w ludziach podziw i poczucie bezpieczeństwa. Uważali, że ktoś kto z odwagą mówi mocne słowa pod adresem leciwych rządów jest w stanie podnieść naród z klęski. Bywało, że owe wypowiedzi były pozbawione merytorycznego sensu, jednak to wpływało tylko na wyższe poparcie w szczególności osób o niewielkiej świadomości politycznej. Dziś mamy początek XXI wieku, dobę internetu. Minęły już czasy II wojny światowej, a więc skutku wyboru reformatorów przez ludy, minęły też czasy czkawki w postaci zimnej wojny. Teraz możemy żyć w wydawać się mogło bezpiecznym, sprawiedliwym, rozwiniętym świecie zapewniającym jako taki dobrobyt wszystkim i większy dobrobyt tym, którzy wykorzystali szanse jaką zostali obdarzeni. Osiągamy więc meritum. Dlaczego dziś więc ludzie przeważnie młodzi narzekają na władzę uważając, że żyją nędznie? Na ten stan rzeczy wpływają różnorakie standardy w dzisiejszym świecie. Nasz postkomunistyczny kraj łącząc się ze wspólnotą liczył na korzyści wynikłe z tej współpracy. Szczególnie pragnieniem były standardy zachodnioeuropejskie w postaci wysokich płac i rozwoju infrastruktury, a także wysokich standardów życiowych. Ludzie nie zrozumieli jednak jednej ważnej rzeczy - nic nie otrzymujemy za darmo. Nie można myśleć, że Unia oferuje same dobra i będzie to czynić wiecznie. Życie i jego standardy nie zależą więc od instytucji takich jak Unia, od rządu, czy urzędników. Wszystko zależy od ludzi. Nie można więc zwalać niechęć do nauki, czy brak kompetencji w danym fachu i związanym z tym brakiem pracy i finansów na osoby trzecie. Kiedyś w dobie kryzysu poparciem cieszyły się wspomniane autorytety. Dziś powstają polityczne inicjatywy, które wyszukują czuły punkt wytykając rządowi niepowodzenia ludzkie. Kiedyś było to uzasadnione politycznie - kryzys. Dziś jak już wyjaśniłem nie. Mieliśmy ery Kononowicza, Andrzeja Leppera i Janusza Palikota, dziś króluje krul Janusz w nieco nowym wydaniu. I tu się nasuwa pytanie. Czy zważając na coraz większą społeczność internetową indoktrynacja w sieci będzie skuteczną nową formą przekonywania mas do swoich racji? Zobaczymy 25 maja.
czwartek, 8 maja 2014
#1 Komentarz na dziś
Na jakże uwielbianym przez korwinistów medium z którego czerpią wszelkie informacje pojawił się materiał Superstacji promujący Kongres Nowej Prawicy. Z niego możemy się dowiedzieć jak to partia pana Januszka bryluje w sieci posiadajac 100,000 lajków na gimbusiarskim fejsie bijąc na głowę inne partie estabilishmentu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz